To znowu nie ta...
Spotykając kolegę w dzień targowy, oto takie słyszy się rozmowy...
On: "Znowu wtopiłem, to jednak nie była ona."
Ja: "Ale co się stało?"
On: "No wiesz, na początku było fajnie, namiętnie. Była taka kochana, starała się."
On: "Zaradna i jednocześnie seksowna. Idealna!"
Ja: "I co? Zmieniła się?"
On: "Ha! Nawet nie wiesz jak bardzo."
Ja: "Czyli, że jaka jest teraz?"
On: "Stary! Ja jej totalnie nie poznaje! Cały czas marudzi, że nigdzie nie wychodzimy."
On: "Niby się nie staram, non stop jakieś wymagania. Wyszła z niej kolejna księżniczka!"
Ja: "Księżniczka powiadasz?"
Spotkało to chyba każdego z nas...
Tylko kto z nas tak naprawdę się zastanowił z czego to wynika? Już słyszę ten zgodny chór, że kobiety takie są. No dobrze, kobiety takie są, a jacy my jesteśmy?
Trudne pytania zadaję, wiem drogi czytelniku. To może jeszcze jedno? Jak zdobywamy partnera/kę? I co się dzieje jak już jest nasz/a?
Początki...
Przyjemnie jest poznać nową osobę, prawda? Ta fascynacja, podniecenie, dreszczyk emocji, badanie granic.
To jest to! Szansa na nowy start, lepsze życie. Teraz trzeba się wykazać, zbudować jak najlepsze relacje, pokazać ile jesteśmy warci. Romantyczne kolacje, spacery, wspólne wyjścia, magiczny czas. Któż by tego nie chciał?
Tylko jak długo to wszystko trwa i ile w tym wszystkim jest nas? Jesteśmy szczerzy ze sobą? Czy aby napewno patrząc w lustro widzimy nasze powszednie odbicie?
Akceptacja...
Lub jej brak. Tak bardzo boimy się odrzucenia, tak bardzo chcemy być zaakceptowani, że wcielamy się w rolę, tej idealnej osoby. Urządzamy spektakl masek, wyciągamy i pokazujemy te najlepsze.
Publiczność szaleje, "show must go on!". Jesteśmy świetnymi aktorami, idelanie odgrywając swoje role... i tylko te role pokazujemy drugiej osobie.
Karytkatura...
Jak inaczej nazwać obraz który zbudowaliśmy w czyjejś głowie, jak nie karykaturą nas samych? W tym obrazie nie doszukamy się nas, tylko postaci które odegraliśmy. Budujemy związek w którym chcemy być akceptowani, zrozumiani, kochani. Tylko tak naprawdę budujemy go dla kogoś innego, kogoś kto jest naszym wyobrażeniem. My się w tej relacji nie odnajdziemy.
Szczerość...
I zaufanie. Czy masz na tyle odwagi aby się obnażyć przed swoją drugą połówką? Pokazać jakim się jest na codzień? Te lepsze i gorsze cechy?
Ludzie kochają nas, za nasze wady. To właśnie nasze wady sprawiają, że jesteśmy unikatowi, że jesteśmy sobą.